środa, 28 maja 2014

Ewakuacja

Dzień jak co dzień, znaczy co drugi dzień. Idę sobie piechotą do Wileńskiego, jak zawsze, gdy zmierzam do biura. Po drodze - jak w każdy nieparzysty dzień pracującego tygodnia - mijam prawdopodobnie nielegalnych imigrantów (łamana polszczyzna z zaskakująco wyraźnym "papierosy"), zachwalających dobra schowane w plastikowe siaty.
Podobno są lepiej zaopatrzeni niż niejeden kiosk. No i ceny takie konkurencyjne.
Mnie jednak bardziej zastanawia ich nietykalność - spotykam ich tu odkąd rozpoczęła się budowa metra, czyli już ze trzy lata. Teraz spotykam ich codziennie. Wszyscy wiedzą. Oni handlują. Naprawdę nie da się nad nimi i tym procederem zapanować?

Plakat ostrzega więc handlarzy, naśmiewa się z nich, komentuje sytuację? No nie wiem.


PS: Znów wyszedł mimowolny autoportret, tym razem z kwiatem we włosach. Widzi ktoś poza mną?

sobota, 24 maja 2014

Złamanie ciszy wyborczej

Znalazłam wieki temu i nigdy się nie zgodziłam. Idźcie do urny, nich czują Wasz wzrok.


Jaki był Wasz ulubiony spot? W moim prywatnym rankingu wygrał chyba Karski, choć kilku kandydatów Palikota też trzymało się mocno.

niedziela, 18 maja 2014

Wciąż na wolności

Nie wychodźcie z domu po zmroku. Schowajcie swe dzieci. Wyjmijcie pieniądze z banku. Zróbcie zapasy na długą zimę. Naostrzcie noże (i nożyczki, halabardy i pilniczki). Na wszelki wypadek noście przy sobie maseczkę.

Bo Żurek wciąż jest na wolności.


piątek, 16 maja 2014

Bój się Boga

Zaznałam egzotyki tuż obok domu - jego nigdy nie trzeba szukać daleko.
Raz, że komuś w ogóle przyszło do głowy okradać kapliczkę. Tego się nie robi (dobrze, słyszałam, że się robi, ale to gdzieś daleko i jacyś bezduszni zwyrodnialcy, nie na mojej Pradze).
Dwa, że ktoś wyraził swoje oburzenie w tak przejmujący sposób. I wywiesił swój protest. Do tego też trzeba odwagi. I co najważniejsze - wizja smażenia się w piekle na światełkach, które się wcześniej skradło jest dojmująco przerażająca.



niedziela, 11 maja 2014

czwartek, 8 maja 2014

Dzień zwycięstwa

Co ciekawe, przy Stalinie nic się nie zmienia od ok. 4 lat, natomiast Dmowski pozostał, a zamalowano interpretację...

Odkąd wróciłam z Marszu pełnego prowokacji, w głowie po nazwisku "Dmowski" od razu dośpiewuje mi się "wyzwoliciel Polski", a na "Bóg, honor i ojczyzna" słyszę "narodowa lubelszczyzna". A zaraz potem przypominają inne hasła. Takie to nośne.

Oczekujecie III wojny? Ponoć tuż po II wiele ludzi sądziło, że to już za chwilę.



poniedziałek, 5 maja 2014