wtorek, 11 marca 2014

Nie czas żałować róż, gdy płonie Wisła (a przynajmniej jej brzeg)

Pogoda dopisuje, więc wybrałam się na spacer zrewitalizowanym brzegiem Wisły. Bo słyszeliście, że teraz rewitalizacja w modzie i cała Europa zazdrości nam prawego, zarośniętego brzegu? Nie? No trudno.
W każdym razie - ja polowałam, R. czytał tablice, więc wiemy już, że to, co zostało nad Wisłą w Warszawie to i tak 1% tego, co było tu dawniej, znaczy łęgów. R. wie już także, czym są gniazdowniki pierwotne i wtórne oraz że martwe drzewo jest rozkładane przez 40 tys. bakterii (ciekawe, czy jutro będzie o tym pamiętał).
Przechodząc do meritum - głos oddaję Obrońcom Drzew i Krzewów Wisły (wszystkie drzewa nasze są):

Obrona tego drzewa bardzo mnie zaskoczyła. Powody obrazuje zdjęcie poniżej tego z napisem.



W okolicy było też coś o zmarnowanych latach życia, ale średnio cenzuralnie, więc musicie uwierzyć mi na słowo.


 Stop wycince! Drwale na pale!


 Życzyłabym sobie, aby nasi władcy mieli w sobie coś z technokratów. Może wiedzieliby, co czynią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz